Wypada dziś 86 rocznica wybuchu II wojny światowej, która rozpoczęła się od niemieckiej agresji na Polskę. Z tej okazji warto pochylić się nad pewnymi kwestiami zaprezentowanym w formie ciekawostek.
W drugiej połowie lat trzydziestych XX w. na świecie było wiele „punktów zapalnych” (np. Anschluss i kryzys sudecki 1938 r.) i lokalnych konfliktów (wojna japońsko-chińska od 1937 r.), jednak to atak nazistowskich Niemiec na Polskę o poranku 1 września 1939 był bezpośrednim asumptem do wybuchu wojny światowej. Było to w interesie Polski, gdyż tylko umiędzynarodowienie konfliktu polsko-niemieckiego dawało szanse – jak się wtedy wydawało – na ostateczne zwycięstwo w przeciągającej się wojnie.

Wiele kontrowersji budzi sprawa naszych sojuszników: Anglii i Francji. Za takiego (choć nie do końca prawidłowo) uznałbym jeszcze Rumunię. Przez władze cywilne i wojskowe II RP sojusze te były widziane jako szansa do prowadzenia dwufrontowej wojny koalicyjnej przeciw Niemcom, które w takiej sytuacji strategicznej znaleźliby się w potrzasku podobnym do tego z wielkiej wojny. Polski plan obronny – obrona strategiczna i opóźnianie wroga w możliwym zakresie 3 tygodni – był ściśle związany z umówionym z Francuzami działaniem ofensywnym na Linii Zygfryda. Francuzi jednak bluffowali i nie zamierzali przeprowadzić umówionej ofensywy tłumacząc się później nieprzygotowaniem materiałowym. Pojawia się więc pytanie o sens polskich planów. Uważam jednak, że w zakresie planowania nie można było podjąć zupełnie innych decyzji, zważywszy szczególnie na postawę Francuzów, którzy sprawiali pozorną bojowość.

Mało kto zwraca wystarczającą uwagę na dzień 3 września, który w kontekście umiędzynarodowienia wojny był kluczowy. Od 1 września bowiem była to tylko wojna polsko-niemiecka. Anglia i Francja nie wypowiedziały Niemcom wojny w trybie natychmiastowym, gdyż państwa te próbowały uniknąć jeszcze wojny poprzez beznadziejne próby dyplomacji. Gdy jednak to zawiodło, 3 września o 11.00 Anglia wypowiedziała Niemcom wojnę, a Francja o 17.00. Umożliwiło to eskalację konfliktu i dało szansę na ostateczny sukces na drodze zwycięstwa w wojnie koalicyjnej, którego jednak nie osiągnięto. Należy jednak wyraźnie podkreślić, że MOGŁO BYĆ GORZEJ. Zarówno we władzach brytyjskich, jak i francuskich pojawiały się głosy zachęcające do zupełnego porzucenia Polski, tak aby nie wciągać Paryża i Londynu do wojny w Europie Środkowo-Wschodniej. Jednak premierzy Daladier i Chamberlain pozostali na to głusi i zdecydowali się na deklarację wojny, trochę jednak jako manifestację i akt polityczny, a nie realne i wartościowe działania. Gdyby jednak zupełnie ulegli powszechnemu w Europie Zachodniej pacyfizmowi, II wojna światowa w dzisiaj znanym kształcie nie wybuchłaby, a wojna polsko-niemiecka zakończyłaby się zupełnym unicestwieniem Polski na niwie nie tylko militarnej, ale także dyplomatycznej, we wrześniu 1939 r. Umiędzynarodowienie sprawy polskiej pozwoliło na zachowanie jakiejś suwerenności dyplomatycznej i istnienia Polski na tej płaszczyźnie do 1945 roku, utrzymując cały czas jakieś szanse na zachowanie granic i niepodległości.


Dodaj komentarz