W polskiej świadomości narodowej utrwaliło się kilka istotnych mitów historycznych. Jednym z nich jest przekonanie o tym, że Konstytucja 3 Maja była ostatnią szansą na przetrwanie I Rzeczypospolitej. Warto by się więc przyjrzeć okolicznościom, postanowieniom i skutkom tego dokumentu – szczególnie z racji kolejnej rocznicy tego wydarzenia.
O genezie wielkich reform w Rzeczypospolitej pisałem w poprzednim tekście. Poruszyłem w nim m. in. wątek anarchii politycznej z czasów saskich, która zapoczątkowała wewnętrzny rozkład państwa. Niemniej impuls reformatorski nadał rządzący od 1764 r. Stanisław August, polityk o przekonaniach proreformatorskich, współpracujący z podobnie zorientowaną frakcją polityczną – Familią i jej zwolennikami. Pierwsze – dość ostrożne – reformy wraz z rozwojem myśli oświecenia zostały przerwane konfederacją barską w 1768 r. i pierwszym rozbiorem cztery lata później.
Wydarzenia przyspieszyły za sprawą skonfederowanego Sejmu Wielkiego, obradującego w latach 1788-92. Zgromadzenie to przeprowadziło m.in. reformę budżetową i powiększenie armii; uchwaliło też ustawy o sejmikach i miastach. Jednak najistotniejszym aktem prawnym, który zawdzięczamy Sejmowi Wielkiemu jest „Ustawa rządowa z dnia 3 maja 1791”.

Polska może się pochwalić pierwszą na kontynencie europejskim konstytucją, czyli usystematyzowanym i spełniającym ścisłe zasady prawne aktem prawnym sankcjonującym na piśmie ustrój państwa. Mniej chętnie wspominamy jednak, że została w istocie uchwalona bezprawnie, gdyż – sięgając po podstęp – zwolennicy wejścia w życie konstytucji przegłosowali ją pod nieobecność jej przeciwników, bez wymaganego kworum. Tak więc można nawet pokusić się o stwierdzenie, że Konstytucja 3 Maja została wprowadzona w warunkach zamachu stanu.
Nad „Ustawą rządową” – prócz króla – pracowało wielu ludzi polskiego oświecenia, takich jak np. Hugo Kołłątaj i wprowadzała w życie główne postulaty chociażby Stanisława Konarskiego. Na mocy konstytucji uchwalonej (nielegalnie) 3 maja 1791 r. przez (kadłubkowy) sejm:
- Rzeczpospolita stawała się monarchią konstytucyjną.
- Odrzucono wolną elekcję na rzecz dziedziczności. Po Stanisławie Auguście władzę mieli objąć elektorzy sascy, powracając w ten sposób na polski tron.
- Zastosowano monteskiuszowski trójpodział władzy:
- Władzę wykonawczą sprawować miał król z rządem (Strażą Praw).
- Władzę ustawodawczą sejm złożony z izby poselskiej i senatu.
- Niezależne od powyższych sądownictwo.
- Odrzucono liberum veto, gdyż w sejmie decyzję miały odtąd zapadać większością głosów.
- Spod prawa wyjęto też konfederacje.
- Dokonano też formalnoprawnej unifikacji dwóch części państwa w jednolitą całość.

Ten akt prawny zupełnie na nowo układał stosunki wewnętrzne i ustrój państwa, dając Rzeczypospolitej nowe życie na tle nowoczesnych, sprawnie funkcjonujących monarchii oświeconego absolutyzmu. Godziło to jednak w interesy rosyjskiego protektora, a to sprowokować mogło reakcję zbrojną. Dla Stanisława Augusta nie było to niespodzianką, gdyż po I rozbiorze Rzeczpospolita nawiązała przyjazne relacje z Prusami Fryderyka II. Wydawało się, że kolejny krok w relacjach dwustronnych – sojusz – stanowi przeciwwagę, co ośmieliło Warszawę do rzucenia wyzwania Rosji. Za sprawą dwulicowej i podstępnej polityki Berlina okazało się, że była to tylko mrzonka. Gdy Rosja dokonała agresji na Rzeczpospolitą w 1792 r. „sojusznik” nie wypełnił zobowiązań.
Konflikt polsko-rosyjski z 1792 r. nazywany jest „wojną w obronie konstytucji”, gdyż taka była właśnie jej istota – porażka oznaczała utratę reform. Czy zdały się one na coś? Zdecydowanie tak, gdyż nowa armia była w stanie nawiązać (nierówną co prawda) walkę, nie było jednak szans na udaną obronę. Inicjatywa i przewaga liczebna wroga okazała się nie do złamania. Sama wojna wybuchła co ciekawe „na prośbę” konfederacji targowickiej, gdyż magnaci-przeciwnicy reform wezwali swojego protektora do przywrócenia ładu prawnego w Rzeczypospolitej.

Jednakże to nie działania militarne doprowadziły finalnie do klęski, lecz król. W obliczu porażki Stanisław August – pod przymusem okoliczności – przystąpił do konfederacji czym zarządził wręcz kapitulację. Było to umotywowane ułudą zachowania choć części zmian doby Sejmu Wielkiego, lecz do dziś (mimo przekonywującej argumentacji) budzi to raczej niesmak i krytykę. Tak więc konstytucja została odwołana i nastąpił nawrót do „złotej wolności” i elekcyjności tronu. Król stał się figurantem bez znaczenia, z którym już nikt się nie liczył. Przypieczętowaniem losu Rzeczypospolitej stał się drugi akt rozbiorowy, podpisany przez Rosję i Prusy 23 stycznia 1793 r. Na jego mocy Prusy miały przejąć Gdańsk, Wielkopolskę i fragment centrum królestwa, a Rosja ziemie ruskie do Wołynia, Polesia i Wileńszczyzny. Hańbę zdwoił akt zalegalizowania przez sejm cesji terytorialnych, który odbył się w Grodnie w r. 1793. Ostatecznym zrywem miała być dla Rzeczypospolitej podjęta przez gen. Tadeusza Kościuszkę insurekcja.
Dodaj komentarz